Polana

Sahara

Zwykła, duża polana.

Jamaica

<Przywędrowała, rozglądając się w około>

Canon

Przyszedł. Ryknął głośno

Jamaica

<Spojrzała na lwa potem na lwicę.>

Canon

Spojrzał na Jamaice

Jamaica

<Ryknęła, echo odbijało się od drzew> <Położyła sie pod jakimś starym dębem>

Agresja

Na skraju polany pojawił się niewyraźny cień zapowiadający nadchodzącego przybysza. Chwilę po nim z cienia wyłoniła się młoda lwica, na oko mógłbyś ocenić, iż niedawno odłączyła się od stada. Zaraz po tej myśli zjawia się następna. Odłączyła się, czy została wygnana ? Lwica roztacza wkoło siebie aurę chłodu i zła, jej nienawiść jest wyczuwalna. Zastanawia cię, co takie stworzenie robi w świetle dnia, na polanie ? Lwica tymczasem nieprzejmując się twymi myślami kładzie się na nasłonecznionym głazie i wciąż czujnie strzygąc uszami oblizuje krwawiącą łapę.
utyka dopiero teraz rzuca się to w oczy... A może to tylko złudzenie ? Może nigdy nie utykała ? ...

Sahara

Podeszła bliżej nowej lwicy. W pewnym momencie zatrzymała się. Zaczęła się zastanawiać.

Jamaica

<Popatrzyła na nową lwicę> <Odwracając głowę, wystawiła kły>

Agresja

Jakie to typowe - pomyślała patrząc na Jamaicę z kpiną wypisaną na pysku. Agresja zwiesiła prawą przednią łapę z głazu zostawiając na szarej bryle szkarłatny ślad. Wydawała się nie przejmować zranioną łapą, czyżby nie odczuwała bólu ?
Zamyślona utkwiła spojrzenie w linii drzew, jednakże nadal wydawała się czujna, jej ciało było nieznacznie naprężone jakby w każdej chwili gotowe do skoku. Nie by uciec, lecz by zaatakować. Lwica wysunęła z poduszek pazury nieznacznie dłuższe niż zwyczajne a potem schowała je jakby rozważając następny ruch.
W końcu przymknęła oczy i uniosła pysk ku słońcu, ku jego ciepłu pochłaniając je całą powierzchnią ciała.

Jamaica

<Spojrzała na Agresję z ironią> <Wstała, otrzepała się z kurzu> <Zniknęła w zaroślach>

Raven

Przyszedł na polanę i rozejrzał się dookoła. Dwie lwice, jeden lew. Jakieś stado ? Usiadł na skraju i obserwował obecnych. E, chyba nie, lwica na głazie wyraźnie nie szuka niczyjego towarzystwa. Lew wzdrygnął się mimo woli. Obrzydzenie, strach ? Możliwe. Spojrzał na drugiego potężnego samca. Nie wygląda na takiego, co zna dobrze pozostałych. A więc wolni strzelce.
Wstał i pewnie ruszył przez polanę.

Canon

Spojrzał na lwa. Ryknął głośno

Ganja

Przyszła i uśmiechnęła się cwanie sama do siebie. Usiadła.

Canon

Spojrzał na Ganję.